22 lipca
BRUNO ŻOŁĄDŹ ZWIĄZAŁ SIĘ OLIMPIĄ ELBLĄG

Część kibiców mogła się domyślać, że prędzej czy później przeczytają tę informację: Bruno Żołądź zagra przy A8.
Były piłkarz m.in. Cracovii, Stali Stalowa Wola oraz ostatnio cypryjskiego Othellosu Athienou przenosi swoje umiejętności do Olimpii Elbląg. Dobra dyspozycja zawodnika przekonała do siebie jednocześnie kibiców, sztab szkoleniowy oraz Zarząd.
Bruno Żołądź ma na swoim koncie prawie 90 spotkań na poziomie 2. Ligi oraz ponad 30 występów w 1. Lidze. Najwięcej meczów zagrał dla Stali Stalowa Wola, której notabene był kapitanem. Kontrakt, który wszedł od dzisiaj w życie będzie obowiązywał do końca czerwca 2020 roku.
Przy podpisywaniu kontraktu zamieniliśmy kilka słów o jego sezonie na Cyprze oraz przyszłości Olimpii Elbląg.
Olimpia Elbląg: Na początku ułatwmy wszystkim sprawę. Jak właściwie powinniśmy odmieniać twoje nazwisko? Olimpia podpisała kontrakt z…
Bruno Żołądź: Po pierwsze z Brunem, po drugie Żołądziem. Żołędziem nie jestem (śmiech).
OE: Świetnie, jedną sprawę mamy załatwioną. Powiedz proszę, jak wyglądała Twoja ostatnia przygoda, podczas której sezon piłkarski spędziłeś na Cyprze w drużynie Othellosu. Skąd pomysł na taki kierunek?
BŻ: Najzwyczajniej w świecie klub zainteresował się moim CV, które wysłał mój menager, a warunki, które przedstawili były na tyle przyzwoite, żeby też spodziewać się, że to będzie walka o wyższe cele. Stwierdziłem czemu nie. Pomyślałem, że to może jedyna szansa w moim życiu, a to było zaplecze ekstraklasy i walka o to, by do niej wejść. Z perspektywy pobytu w Stalowej, gdzie co roku walczyliśmy o przetrwanie, pojawiła się możliwość awansu sportowego. Do tego większe wyzwanie logistyczne, rodzinne, rozłąka z żoną, ale absolutnie nie żałuję i wydaje mi się, że zyskałem dużo życiowo i sportowo. Miałem styczność z zawodnikami, którzy pograli trochę w dobrych ligach europejskich…
OE: Wiesz, ze teraz musisz ich wymienić
BŻ: Najbliższy kontakt zawiązałem z Davidem Solarim, czyli bratem byłego trenera Realu. On ma na swoim koncie mistrzostwa Izraela, grał w cypryjskiej ekstraklasie. Kolejny to Gaoussou Fofana, czyli reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej no i kilka innych nazwisk. Było tam kilku niezłych piłkarzy, którzy swoje najlepsze lata maja już za sobą, ale jednak u nas w 2. Lidze takich nie znajdziemy. Miałem od kogo się uczyć i podpatrywać.
OE: Czy była to duża rozbieżność w porównaniu do Ekstraklasy albo 1. Ligi?
BŻ: Trudno przełożyć to jeden do jednego. Mecze z drużynami, które tak jak my, walczyły o awans były bardzo poukładane i przypominały piłkę południowoeuropejską. Natomiast spotkania z zespołami z dołu tabeli to była bardzo duża przepaść. Wyniki hokejowe i dużo szarpaniny. Myślę, że nasz poziom centralny może się cieszyć z tego, że mamy lepiej zorganizowaną infrastrukturę, lepsze boiska i stadiony. Przecież na Cyprze jest jeden stadion, który dopuszcza UEFA. A w europejskich pucharach grają zwykle dwie, czasem trzy drużyny stamtąd. APOEL niedawno grał w Lidze Mistrzów. Problemem u nas jest poziom sportowy, co pokazują wyniki w eliminacjach.
OE: Trudno było „wejść” do nowej szatni?
BŻ: Zostałem bardzo ciepło przywitany. Może też przez to, że jestem urodzony w Grecji i mówię trochę w ich języku. Był to jakiś handicap. Kibice byli bardzo otwarci i życzliwi. Wiadomo, że na przestrzeni sezonu idzie raz lepiej, raz gorzej, ale specjalnie nie byłem też obarczany winą za wyniki. Tylko, że niewiele to zmienia, bo jak zespół nie odnosi zamierzonego sukcesu, to cierpi cała grupa replique montre i wtedy nie ma wyjątków. Co by mi było z tego, że ktoś mnie poklepał po plecach?
OE: A jak zakończyliście rozgrywki?
BŻ: Na 4. miejscu, ale tam potraktowano to jak porażkę. Naszym obowiązkiem było wygrywanie z każdym. Ogólnie tam powstał projekt, gdzie pojawił się bogaty właściciel. Rozumiesz - mała miejscowość, duże apetyty i chęć awansu do ekstraklasy w dwa sezony. W pierwszym to się nie udało, drugi zakończył się wspomnianym 4. miejscem.
OE: Ale ty chyba udowodniłeś swoją wartość trenerowi.
BŻ: Tam zagrałem w 25 meczach na 30 możliwych, ale tylko dlatego, że z dwóch ostatnich sam zrezygnowałem ze względu na ślub, który wcześniej też przekładałem, bo termin, który ustaliliśmy powstał podczas mojego pobytu w Stalowej Woli. Ogólnie pogmatwana sprawa. Ostatecznie ślub miał być w maju, czyli tydzień po lidze, a potem nagle w kwietniu wstrzymali rozgrywki na dwa tygodnie, bo wszczęto jakieś dochodzenie w federacji, jakoś tak. Końcówka sezonu była taka, że graliśmy tylko o "honor", a ja miałem przygotowania do wesela, które na swojej głowie miała narzeczona. Porozmawiałem z prezesem, on docenił, że mógł na mnie liczyć przez cały rok, nie sprawiałem kłopotów. Podaliśmy sobie dłoń, profesjonalnie jak mężczyźni.
E: Przenieśmy się na polski grunt. Co pokaże w tym sezonie Olimpia Elbląg?
BŻ: Wydaje mi się, że możemy stworzyć fajny kolektyw i walczyć jak równy z równym w tej lidze. Może nie było mnie rok, ale podejrzewam, że jest ona podobna do tej, jaką ją zapamiętałem, więc spodziewam się, że w każdym meczu możemy walczyć o zwycięstwo i nastawiam się na to, że też tak będzie. Ta liga zawsze była nieprzewidywalna i taka nadal będzie. W tym roku zmieniła się odrobinę formuła, więc walka o TOP6 będzie zacięta. Chciałbym abyśmy po prostu nie pękali i spróbowali stanąć na wysokości zadania. Nie mamy się kogo i czego obawiać. Trzeba grać jak równy z równym w każdym jednym spotkaniu i wierzę, że to przyniesie pozytywny efekt. Jesteśmy grupą młodych i ambitnych ludzi, więc trzeba sobie stawiać takie cele, które będą dla nas wyzwaniem.