30 kwietnia
Anton dał remis (video)

Na niego zawsze można liczyć. Po pierwszej połowie meczu w Bełchatowie z tamtejszym GKS-em Olimpia przegrywała 0:1. Po przerwie niezawodny Anton Kolosov wykorzystał błąd bramkarza gospodarzy i zdobył wyrównującą bramkę. Jak się później okazało, był to gol na wagę remisu. GKS Bełchatów - Olimpia Elbląg 1:1.
Po dobrym występie Olimpii w minioną środę w Wejherowie, można się zastanawiać, czy żółto-biało-niebiescy wrócili na zwycięskie tory. Mecz w Bełchatowie (28 kwietnia) satysfakcjonującej odpowiedzi nie dał.
Od piątej minuty meczu Olimpia musiała gonić wynik. Rajd Bartłomieja Bartosiaka prawą stroną boiska zakończył się podaniem do Piotra Giela, który z kilku metrów nie miał problemu z umieszczeniem piłki w bramce Kacpra Tułowieckiego. W pierwszej części spotkania to gospodarze mieli więcej okazji do podwyższenia wyniku. Aczkolwiek trzeba wyraźnie powiedzieć, że nie było to porywające widowisko.
Z potencjalnie groźnych sytuacji Olimpii warto odnotować akcję Antona Kolosova, który w ósmej minucie mógł mieć asystę. Ale do jego podania z prawej strony boiska nikt nie zdążył i strzału nie było. Niestety, sytuacja z początku meczu najlepiej charakteryzuje grę Olimpii w pierwszych 45 minutach. W 30. minucie olimpijczycy przeprowadzali atak pozycyjny: liczne, ładne podania pod polem karnym GKS-u, ale żaden z piłkarzy żółto-biało-niebieskich nie zdecydował się na strzał i ostatecznie piłkę przejęli piłkarze gospodarzy.
GKS Bełchatów kilkakrotnie zagroził bramce Kacpra Tułowieckiego. Najlepszą sytuację miał w 28. minucie, kiedy Bartłomiej Bartosiak nie opanował piłki w polu karnym. Warto też zwrócić uwagę na sytuację z 10. minuty, kiedy bramkarz Olimpii obronił strzał z dystansu Emile Thiakane.
Druga część nie przyniosła zmiany jakości gry. Trener Olimpii zdecydował się wpuścić na boisko Rafała Lisieckiego (za Piotra Kurbiela), a na środek ataku przesunąć Antona Kolosova. Jak się później okazało to była decyzja, która ustawiła wynik meczu.
Ale najpierw okazję do podwyższenia wyniku mieli gospodarze: w 49. minucie z 20 metrów Bartłomiej Bartosiak posłał piłkę nad poprzeczkę. Olimpia zrewanżowała się groźnym strzałem Radosława Stępnia z 15 metrów, ale bramkarz GKS-u zdołał odbić ten strzał. Skończyło się na rzucie rożnym, po którym żadnej groźnej sytuacji olimpijczycy nie zdołali wykreować.
Mecz toczył się swoim tempem i nic nie zapowiadało, aby Olimpia miała szansę wyrównać. W 61. minucie Emile Thiakane po raz kolejny nie wykorzystał sytuacji i strzelił tuż nad poprzeczkę. Pięć minut później bramkarz GKS-u wznawiał grę od własnej bramki. Tak nieszczęśliwie dla swojego zespołu, że piłkę przejął Anton Kolosov, pobiegł kilkanaście metrów, i huknął nie do obrony. Za chwilę gospodarze wznawiali grę od środka boiska.
Remis nie satysfakcjonował nikogo. Gospodarze rzucili się do ataków, Olimpia czyhała na kontry. W 89. minucie Radosław Stępień mógł mieć piłkę meczową, ale za dużo się kiwał z dwoma obrońcami GKS-u i ostatecznie strzału nie oddał.
Spotkanie z Bełchatowem był dziesiątym meczem z rzędu, którego Olimpia nie przegrała na wyjeździe. Ostatni raz Olimpia bez punktów wyjeżdżała z Jastrzębia – 9 września, po porażce z GKS-em 1962 1:2. Za tydzień olimpijczycy będą mogli przedłużyć szczęśliwą passę z bezpośrednim konkurentem do awansu – Wartą Poznań.
GKS BEŁCHATÓW — OLIMPIA ELBLĄG 1:1
1:0 — Giel (5 min.), 1:1 — Kołosow (66 min.)
Olimpia: Tułowiecki — Lewandowski, Wenger, Kołosow, Balewski, Korkliniewski, Kurbiel (46, Lisiecki), Stępień, Szołtys (46, Danowski), Kiełtyka (58, Szmydt), Filipczyk