Oficialna strona klubu sportowego Olimpia Elbląg

8 kwietnia

Porażka z Jastrzębiem

Porażka z Jastrzębiem

Każda seria musi się kiedyś skończyć. 7 kwietnia na A8 Olimpia Elbląg zakończyła swoją serię meczów bez porażki. Od żółto-biało-niebieskich okazał się lepszy zespół lidera II ligi GKS 1962 Jastrzębie. Warto jednak zwrócić uwagę na grę młodzieżowców Olimpii, którzy bez kompleksów podjęli walkę z faworytem do awansu na zaplecze ekstraklasy. Olimpia Elbląg - GKS 1962 Jastrzębie 0:1.

Sensacji nie było i Olimpia Elbląg przegrała z liderem II ligi GKS 1962 Jastrzębie 0:1. Nie było, chociaż do ostatniego kwadransa gry na A8 mogło wyglądać, że punkt zostanie w Elblągu. Niestety zabrakło doświadczenia, boiskowego cwaniactwa i odrobiny determinacji ze strony żółto-biało-niebieskich.
Na lidera i pewnego faworyta do awansu na zaplecze ekstraklasy trener Adam Boros rzucił drużynę z czterema młodzieżowcami w składzie: na bokach obrony zagrali stawiający pierwsze kroki w seniorskiej piłce Michał Balewski (18 lat, trzeci mecz na poziomie seniorów) i Eryk Filipczyk (18 lat, czwarty mecz na poziomie seniorów). Na szczęście środek obrony tworzyli doświadczeni Tomasz Lewandowski i Kamil Wenger, którzy naprawiali błędy młodszych kolegów. I ta maszynka działała do 78. minuty.
Sam mecz nie był porywającym widowiskiem. Obie drużyny nie stworzyły sobie wielu bramkowych sytuacji. Pierwszą szansę na bramkę miał Farid Ali z zespołu gości, który w 10. minucie z bliska strzelał na bramkę Olimpii. Na bramce stał bohater z Boguchwały – Wojciech Daniel i stuprocentową sytuację piłkarza Jastrzębia obronił. W odpowiedzi trzy minuty później blisko strzelenia gola była Olimpia, ale po podaniu Antona Kolosova z lewej strony boiska nie było komu skierować piłki do pustej bramki. W 28. minucie w prawym narożniku boiska mogło się wydawać, że Piotr Kurbiel stracił piłkę, napastnik gospodarzy zdołał jednak podać do Pawła Szołtysa, ten do Antona Kolosova. I skończyło się niecelnym strzałem głową. Z wydarzeń w pierwszej połowie meczu warto jeszcze wspomnieć o groźnym strzale Daniela Szczepana w 42. minucie, obronionym przez bramkarza gospodarzy.
Druga połowa rozpoczęła się od sytuacji, która chyba najlepiej pokazuje, co jest w tej rundzie najsłabszym ogniwem Olimpii: brak doświadczenia i ogrania. W 47. minucie zupełnie niespodziewanie Eryk Filipczyk otrzymał podanie od Rafała Lisieckiego i mógł mieć doskonała sytuację do zdobycia bramki. Zdecydował się jednak na mocno niecelny (i zupełnie niegroźny) strzał z dystansu. W odpowiedzi goście również nie wykorzystali stuprocentowej sytuacji. W 52. minucie Daniel Szczepan nie zdołał pokonać Wojciecha Daniela strzałem z pola bramkowego. Kolejne ataki Olimpii również nie zaowocowały zdobyciem bramki.
W drugiej połowie meczu GKS 1962 Jastrzębie zdołało wypracować sobie przewagę i co najważniejsze (z punktu widzenia śląskiego zespołu) udokumentować to zdobyciem bramki. Wojciech Daniel co najmniej kilkakrotnie uchronił swój zespół od straty bramki, naprawiał błędy obrony. W 78. minucie też wydawało się, że w pojedynku z atakiem gości będzie górą. Najpierw obronił silny strzał piłkarza Jastrzębia, ale do piłki dobiegł Daniel Szczepan i strzałem w długi róg dal prowadzenie swojej drużynie.
Lider grał swoje i był skuteczny. To cała tajemnica sukcesu drużyny z Jastrzębia. Dzięki innym wynikom (porażki Radomiaka Radom i ŁKS Łódź) Olimpia nadal ma szansę na zajęcie miejsca premiowanego awansem. Chociaż łatwo nie będzie: przez cały kwiecień żółto-biało-niebiescy będą grali systemem sobota – środa – sobota. I to będzie prawdziwy test dla podopiecznych Adama Borosa. Kolejny mecz już w środę (11 kwietnia), kiedy do Elbląga przyjadą Błękitni Stargard. Początek spotkania o godz. 17.
Warto też zauważyć, że trener Adam Boros przed rozpoczęciem spotkania został uhonorowany przez władze miejskie i klubowe. Mecz w Koszalinie (5:1 z Gwardią) był bowiem 150. spotkaniem Adama Borosa w roli pierwszego trenera Olimpii Elbląg.

Olimpia Elbląg – GKS 1962 Jastrzębie 0:1 (0:0)
Bramki: Szczepan (78. min.)

Olimpia: Daniel – Lewandowski, Wenger, Kolosov, Balewski, Kurbiel (74' Szmydt), Stępień, Lisiecki, Szołtys (67' Danowski), Filipczyk