Oficialna strona klubu sportowego Olimpia Elbląg

26 listopada

Z nieba do piekła i z powrotem

Z nieba do piekła i z powrotem

Prawdziwą huśtawkę nastrojów zafundowali kibicom piłkarze Olimpii Elbląg w meczu z ROW 1964 Rybnik. W pierwszej połowie żółto-biało-niebiescy zdominowali rywali, potwierdzając to dwiema bramkami (Michał Kiełtyka i Anton Kolosov). Ale to, co działo się po przerwie, przejdzie do historii elbląskiego sportu. Najpierw goście strzelili trzy bramki pod rząd, a potem nastąpiła szalona pogoń żółto-biało-niebieskich. Dzięki bramkom Damian Szuprytowskiego i Rafał Lisieckiego (zdobyli po dwa gole) mecz zakończył się hokejowym wynikiem 6:3.

Piłkarski rok z punktu widzenia piłkarzy Olimpii Elbląg zakończył się w najgorszym możliwym momencie, bo w ostatnich czterech meczach podnieśli z murawy komplet 12 punktów. Spotkanie z ROW 1964 Rybnik było prawdziwym sprawdzianem umiejętności i psychiki żółto-biało-niebieskich.
ROW 1964 Rybnik był rywalem dla Olimpii niewygodnym. W sierpniowym spotkaniu rybniczanie wygrali 3:1, w ubiegłym sezonie elblążanie wygrali u siebie 3:2 i zremisowali 1:1 na wyjeździe.
Pierwsza połowa dzisiejszego meczu to zdecydowana dominacja podopiecznych Adama Borosa, który musiał oglądać spotkanie z trybun w wyniku kary, jaką założył na niego PZPN po ostatnim meczu w Legionowie. - Byłem bardzo spokojny o wynik, nawet gdy przegrywaliśmy – zapewniał nas po meczu.
Pierwszą groźną akcję przeprowadzili goście. W 4. minucie spotkania Sebastian Musiolik trafił w boczną siatkę bramki Kacpra Tułowieckiego. Odpowiedź Olimpii była niemal natychmiastowa: Anton Kolosov podawał do Mateusza Szmydta, piłka po strzale pomocnika Olimpii przeleciała obok bramki. W 13. minucie rybniczanie zdołali zablokować strzał Antona Kolosova.
Wraz z upływem czasu rosła przewaga Olimpii. Zaskoczyć bramkarza ROW-u Aleksandra Łubika próbowali Krzysztof Niburski, Mateusz Szmydt, Damian Szuprytowski. W 30. minucie dwójkową akcję przeprowadzili Michał Kiełtyka i Damian Szuprytowski. Ostatecznie obrońca Olimpii strzelił, wydawało się niegroźnie, ale piłka znalazła się w siatce. Pięć minut później Aleksander Łubik skapitulował drugi raz. Michał Ressel dośrodkowywał z lewej strony pola karnego, a Anton Kolosov z bliska dokonał formalności. Na przerwę olimpijczycy schodzili z wydawało się bezpieczną zaliczką 2:0 i nic nie zapowiadało kłopotów w drugiej części spotkania.
Od 50 do 64 minuty elblążanie przeżyli małe trzęsienie ziemi. Najpierw sędzia pokazał żółtą kartkę Kacprowi Tułowieckiemu za interwencję w polu karnym i podyktował „jedenastkę”. Szansę na bramkę kontaktową wykorzystał Mariusz Muszalik. Dwie minuty później był już remis, kiedy to Sebastian Musiolik wykorzystał dośrodkowanie kolegi na długi słupek. W 64. minucie dośrodkowanie z prawego skrzydła wykorzystał Przemysław Brychlik i strzałem z 5. metra skierował piłkę do bramki Olimpii.
Żółto-biało-niebieskich taki obrót wydarzeń nie załamał, ale takiego scenariusza nikt chyba w kolejnych minutach się nie spodziewał. Najpierw wynik meczu wyrównał Damian Szuprytowski, który w 72. minucie wślizgiem wykończył akcję Antona Kolosova. Potem na boisko wszedł Rafał Lisiecki, który poderwał zespół do walki, strzelając bramkę na 4:3 po akcji z Radosławem Stępniem i Damianem Szuprytowskim.

Licznie zgromadzona publiczność domagała się kolejnych goli, więc elblążanie poszli za ciosem. W 88. minucie Damian Szuprytowski po prawie czterdziestometrowym rajdzie pokonał Aleksandra Łubika. A w doliczonym czasie gry bardzo rozsądnie zachował się Maciej Rozumowski. Młodzieżowiec Olimpii znalazł się w dobrej sytuacji, ale zamiast strzelać, zdecydował się podać do Rafała Lisieckiego. A ten ładnym strzałem w okienko ustalił wynik tego niesamowitego spotkania.
To było czwarte z rzędu zwycięstwo Olimpii i piąty z rzędu mecz bez porażki. Serię elblążanie będą mogli kontynuować już wiosną, kiedy w pierwszy weekend marca zmierzą się w Koszalinie z miejscową Gwardią.
Kibiców elbląskiego zespołu ucieszy tez wynik meczu z Radomia: Siarka wygrała z Radomiakiem 2:1, a to oznacza, że Olimpia do miejsca barażowego traci tylko dwa punkty. Do trzeciej pozycji, która daje bezpośredni awans do I ligi żółto-biało-niebieskim brakuje czterech oczek. Czy podopiecznych Adama Borosa stać na walkę o awans, przekonamy się na wiosnę. Teraz czeka ich zasłużony odpoczynek.

Olimpia Elbląg – ROW 1964 Rybnik 6:3 (2:0)
1:0 — Kiełtyka (30. min.), 2:0 — Kołosow (35 min.), 2:1 — Muszalik (50 min., karny), 2:2 — Musiolik (52. min.), 2:3 — Brychlik (64. min.), 3:3 — Szuprytowski (72 min.), 4:3 — Lisiecki (76 min.), 5:3 — Szuprytowski (88 min.), 6:3 — Lisiecki (90+3 min.)

Olimpia: Tułowiecki — Kiełtyka, Lewandowski, Niburski, Wenger, Rozumowski, Ressel (89 Korkliniewski), Bojas, Kołosow (73 Lisiecki), Szmydt (64 Stępień, 84 Kurbiel), Szuprytowski

Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg