Oficialna strona klubu sportowego Olimpia Elbląg

9 kwietnia

Polska przegrywa z Serbią w eliminacjach Mistrzostw Europy

Polska przegrywa z Serbią w eliminacjach Mistrzostw Europy

W swoim pierwszym meczu na turnieju eliminacyjnym do Mistrzostw Europy w futsalu reprezentacja Polski przegrała z Serbią 0:4. Wynik spotkania nie odzwierciedla w pełni tego, co działo się na boisku. Serbów przed stratą gola obronił będący w fenomenalnej dyspozycji bramkarz Miodrag Aksentijević. Ta porażka poważnie komplikuje drogę biało-czerwonych na słoweński turniej.

Porażka Polski z Serbią 0:4 może sugerować, że Polacy nie podjęli walki w dzisiejszym meczu. Tymczasem Serbowie czyste konto bramkowe zawdzięczają swojemu bramkarzowi Miodragowi Aksentijeviciowi, który miał dzisiaj przysłowiowy „dzień konia”. Serbskiemu bramkarzowi wychodziło dziś wszystko.
O pechu Polaków najlepiej mówią statystyki: w strzałach celnych 15:12 dla biało- czerwonych, w strzałach niecelnych 18:5, w rzutach rożnych 21:6.
Spotkanie od początku toczyło się w niezwykle szybkim tempie. Polacy bez respektu podeszli do czwartej drużyny ostatnich Mistrzostw Europy. Już w pierwszej minucie Marcin Mikołajewicz stworzył groźną sytuację jednak jego strzał minął serbską bramkę. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana.
- W pierwszej części spotkania nie szło nam najlepiej i mieliśmy dość dużo szczęścia. Polacy mieli dużo szans na zdobycie gola – mówił Goran Ivancic, trener Serbii.
Na parkiecie oglądaliśmy szybki mecz, w którym piłka wędrowała od jednej bramki do drugiej. Polacy strzelali, jednak niecelnie. A strzały celne wyłapywał Muiodrag Aksentijević broniący przez większą część spotkania serbskiej bramki. W 7. minucie spotkania bardzo ładną szansę na bramkę stworzył Mikołaj Zastawnik. Niestety jego próba przelobowania bramkarza skończyła się tym, że piłka wylądowała nad poprzeczką bramki Serbii. Niejako w odpowiedzi Denis Ramić w 9. minucie nie wykorzystał doskonałej sytuacji. Jego pierwszy strzał obronił Michał Kałuża, a dobitka minęła polską bramkę.
Gola Serbowie strzelili dopiero w 14. minucie. Marko Prsić wykorzystał podanie Mladena Kocicia i pokonał Michała Kałużę. Mimo utraty bramki obraz gry nie uległ zmianie i Polacy ambitnie walczyli o wyrównanie. I byli tego blisko. Niestety Serbia miała Miodraga Aksentijevicia, który dziś bronił wszystko.
- Do momentu utraty pierwszej bramki toczyliśmy wyrównany pojedynek. Godne podkreślenia jest tempo tego meczu, moi zawodnicy zostawili sporo zdrowia w tym meczu – mówił Andrzej Bianga, trener polskiej reprezentacji.
- Jeżeli nie padłaby bramka dla Serbii, a padłaby dla Polski, ten mecz mógł się ułożyć zupełnie inaczej, w drugą stronę – dodał Marcin Mikołajewicz, kapitan reprezentacji Polski.
W drugiej połowie Serbowie zaczęli grać lepiej. Strzelenie drugiej bramki przez Milośa Simićia wprowadziło spokój w drużynie gości. W 26. minucie Miloś Simić wykorzystał podanie Vladimira Milosavaca i strzałem z bliskiej odległości umieścił piłkę w siatce.
- Od momentu strzelenia drugiej bramki grało nam się łatwiej – potwierdził Marko Perić, kapitan serbskiej drużyny.
- Po stracie drugiej bramki w niektórych momentach przestaliśmy realizować założenia taktyczne – dodał Andrzej Bianga.
Polacy atakowali i w 31. minucie nadziali się na skuteczną kontrę Serbów. Miloś Simić podawał do Marko Prśicia, który poknał polskiego bramkarza. Czwarta bramka padła w kuriozalnych okolicznościach. Trener Andrzej Bianga zdecydował się na manewr z lotnym bramkarzem. Polegał on na czasowym (w momencie ataku polskiej drużyny) wycofaniu Michała Kałuży, na jego miejsce wchodził Maciej Mizgajski, który grał „w polu”. I w 31. minucie nie zdążyli ze zmianą. Miloś Simić spod własnej bramki strzelił prosto w pustą bramkę reprezentacji Polski.
W opisie meczu nie może jednak zabraknąć wzmianki o szansach Polaków na strzelenie bramki. Pod koniec meczu słupek i poprzeczka ratowały Serbów przed utratą bramki. Cudów dokonywał też bramkarz gości.
- W pierwszej połowie nasz bramkarz obronił bardzo wiele piłek, aczkolwiek w drugiej części spotkania było nam dużo łatwiej. Bramkarz bronił na wysokim poziomie – Goran Ivancic ocenił pracę swojego goalkeepera w tym meczu.
Przed Polską jeszcze dwa mecze w tym turnieju. Jutro (9 kwietnia) Polacy podejmą Mołdawię, z którą trzeba wygrać, aby poważnie myśleć o szansach na baraże. Najważniejszym meczem będzie jednak wtorkowe spotkanie z Hiszpanią, w którym biało-czerwoni muszą powalczyć o minimum remis. Wtedy trzeba będzie patrzeć na rozstrzygnięcia w innych grupach eliminacyjnych. W barażach zagrają drużyny, które w swoich grupach eliminacyjnych zajęły drugie miejsce oraz najlepsza drużyna, która zajmie trzecie miejsce.

Polska - Serbia 0:4 (0:1) 0:1 – Kocić (14 min.), 0:2 – Simić (26 min.), 0:3 – Prsić (31 min.), 0:4 Simić (33 min.)

Polska: Kałuża – Zastawnik, Lutecki, Mikołajewicz, Kriezel, Widuch, Kubik, Biel, Elsner, Gladczak, Mizgajski, Franz, Solecki, Pawicki.