Oficialna strona klubu sportowego Olimpia Elbląg

1 marca

Utrzymać siódme miejsce i zdobyć puchar

Utrzymać siódme miejsce i zdobyć puchar

W sobotę Olimpia Elbląg wyjazdowym meczem z Odrą Opole rozpocznie rundę wiosenną II ligi. O przygotowaniach do rozgrywek, celach drużyny na najbliższe pół roku i sytuacji kadrowej rozmawiamy z trenerem żółto-biało-niebieskich Adamem Borosem.

- Jak Pan oceni okres przygotowawczy do rundy wiosennej?
     - Był on bardzo podobny do poprzednich, nie mieliśmy zgrupowania wyjazdowego, pracowaliśmy na swoich obiektach w Elblągu, na których trenujemy od kilku lat. Również podobnie pracowaliśmy jeżeli chodzi o obciążenia. W tym roku poszliśmy jednak w kierunku większego zintensyfikowania pierwszego fragmentu przygotowań po to, aby odpowiednio wcześnie złapać dynamikę, świeżość, żeby nie zabrakło nam tego elementu w pierwszej fazie rozgrywek. Chcemy bowiem bardzo dobrze wystartować w rundzie wiosennej. W pierwszych czterech spotkaniach trzy razy gramy na boiskach rywali, to może być decydująca dla nas faza rozgrywek. Jeżeli w tych meczach zabraknie nam umiejętności, to inna sprawa, ale nie może nam zabraknąć tego, na co mamy wpływ: świeżości, dobrej motoryki, techniki, szybkiego i sprawnego operowania piłką.
     
     - To, że nie było zgrupowania wyjazdowego, to dobrze, źle, bez znaczenia?
     - Gdybyśmy mieli inny budżet, to o takich rzeczach byśmy myśleli. Poruszamy się w takich ramach finansowych, na jakie nas stać. Mierzymy siły na zamiary.
     
     - Jesienią drużyna traciła dużo bramek. Chcieliście w okresie przygotowawczym nad tym popracować. Jak dziś wygląda defensywa Olimpii?
     - To, jak wygląda, oczywiście pokaże liga. Zdawaliśmy sobie z tego sprawę, analizowaliśmy mecze, zdobyte i stracone bramki. Stracona bramka nie musi być wcale efektem złej organizacji gry w defensywie czy samej obrony. To bardzo często były indywidualne błędy. One w sparingach w dalszym ciągu się pojawiały. Specyfika meczów sparingowych jest jednak inna. Nie graliśmy sztywno, jednym składem. Były zmiany, różni zawodnicy w różnej konfiguracji. Nad dobrą grą w defensywie staraliśmy się pracować na treningach. Pracowaliśmy nad zachowaniami przy stałych fragmentach gry, zachowaniach poszczególnych zawodników w formacjach i umiejętnością skutecznych pojedynków w defensywie jeden na jeden, dwa na dwa, trzy na dwa . To staraliśmy się poprawiać.
     
     - Patrząc na drugą stronę boiska, ofensywa w rundzie jesiennej była mocną stroną Olimpii. W meczach sparingowych strzeliliście 19 bramek.
     - Potencjał ofensywny zespołu jest bardzo duży i tego nie stracimy. Dużą rolę odgrywa kwestia danego fragmentu w cyklu przygotowawczym. Jeżeli zespół jest zmęczony, kiedy się obciążenia kumulują, to trudno jest o super skuteczność i o dużą ilość bramek. Do tego pojawiały się urazy. Jak wiemy, Paweł Piceluk w jednym z meczów został wyeliminowany na dłuższy okres. Wcześniej miał również dolegliwości mięśniowe, w związku z tym mało grał w sparingach i mało minut zaliczył, ale potrafimy te bramki strzelać. W ostatnim meczu sparingowym widać było umiejętność tworzenia sobie sytuacji bramkowych, dynamikę działań, pressing, wszystkie te elementy funkcjonowały na lepszym poziomie, może poza skutecznością.
     
     - Kiedy Paweł Piceluk wróci do gry?
     - Trzeba się niestety liczyć z tym, że Paweł nam w pierwszych meczach nie pomoże. Trwa w tej chwili jego praca w kierunku rehabilitacji, małymi krokami dochodzi do zdrowia. Zawsze po tego typu kontuzji trzeba czasu, żeby dość do swojej optymalnej formy.
     
     - Po kontuzji wraca za to Filip Burkhardt, zagrał w ostatnim meczu z rezerwami Legii Warszawa.
     - Dojście Filipa do pełni dyspozycji również jeszcze trochę potrwa. Widać, że motorycznie jeszcze ustępuje, jeszcze się asekuruje z nogą, jego bieg nie jest równy, płynny. Ciągle widać efekty kontuzji. Mamy podobną sytuację jak z Pawłem – mieliśmy do czynienia z poważnym urazem, więc okres potrzebny do wyleczenia, nabrania piłkarskich sił i żeby to potem w pełni przełożyć na boisko, wymaga czasu.
     
     - W przerwie zimowej kadrę zespołu uzupełnili młodzieżowcy z zespołu juniorów: Maciej Rozumowski i Bartosz Szymanowski. W porównaniu z innymi zespołami II ligi zmiany kosmetyczne, ale siłą Olimpii jest zgranie.
     - Wielokrotnie mówiliśmy, że stabilizacja zespołu jest dla nas ważna. Pokazał to cały ubiegły rok – zarówno zwycięstwo w III lidze, jak i to jak radziliśmy sobie w II lidze. Przekonaliśmy się, że ten zespół stać na to, żeby grać na dobrym poziomie i dobrze funkcjonować na wyższym szczeblu. Jeżeli chodzi o dwóch młodych kolegów, to co roku podczas zimowych przygotowań staramy się wprowadzać do treningów młodych chłopaków. I to od nich zależy, jak to wykorzystają. Od dwóch lat trenuje z nami Michał Bartkowski, dawaliśmy szansę kilku innym chłopakom, ale nie zrobili tych dwóch dalszych kroków do przodu i trzeba było szukać dalej. W tej chwili myślę, że zarówno Rozumowski jak i Szymanowski, przy systematycznym treningu z pierwszym zespołem, będą robili postępy i już na wiosnę mogą mieć okazję do debiutu w piłce seniorskiej.
     
     - Nie jest tajemnicą, że części zawodników w czerwcu kończą się kontrakty. Z jednej strony mamy siłę Olimpii, jaką jest zgranie, z drugiej część piłkarzy może odejść...
     - To prawda, rzeczywiście w czerwcu dużej części zawodników kończą się kontrakty i okres najbliższego półrocza to czas, w którym muszą potwierdzić swoją przydatność w tym zespole, pokazać swoją dyspozycję. Po to, żebyśmy mieli jasność, z kim będziemy chcieli wiązać przyszłość.
     
     - Będziecie patrzeć na niższe ligi, szukać zawodników w innych klubach?
     - Jeżeli chodzi o niższe ligi czy grupy młodzieżowe, zawsze warto się przyglądać i kontrolować, kto jakie robi postępy, czy ktoś ciekawy się pojawił i w miarę możliwości perspektywicznych chłopaków zagospodarować u siebie.
     
     - O co walczycie w rundzie wiosennej?
     - Dla nas celem minimum jest utrzymanie tego miejsca, które mamy obecnie [siódme – przyp. red.]. Jeszcze przed rozgrywkami nie wiedzieliśmy tak naprawdę, ile znaczymy w stawce zespołów drugoligowych, jak będziemy wyglądali na ich tle. Teraz już tą wiedzę mamy. Jesteśmy przekonani, że z każdym można wygrać. Ta runda nauczyła nas zarówno tego, że grając na swoim poziomie, czy wznosząc się na wyżyny swoich umiejętności, można z najlepszymi przeciwnikami wygrywać lub remisować tak, jak z Rakowem czy Radomiakiem. Ale też można, w zdecydowany sposób, przegrać zawody i to czasami w 45 minut, tak jak to miało miejsce w Tarnobrzegu. Doświadczyliśmy w tej lidze różnych rzeczy. Przede wszystkim mamy wiedzę, że nasza dyspozycja jest najważniejsza w meczu; niekoniecznie dyspozycja przeciwnika. Bo jeżeli w danym meczu zabraknie zbyt wielu elementów, jeżeli gra się poniżej swoich możliwości, wtedy nie ma co marzyć o dobrym wyniku. Natomiast jeżeli jest odwrotnie, jeżeli jesteśmy zaangażowani, skoncentrowani i jest jakość na takim poziomie na jakim powinna być, to jak wspomniałem, możemy wygrywać z najlepszymi.
     
     - Ta runda będzie łatwiejsza, trudniejsza? Z jednej strony wy znacie już swoją wartość, z drugiej strony wartość Olimpii znają inne zespoły. I beniaminka już nikt nie zlekceważy.
     - Nie wiem, czy ktokolwiek w którymkolwiek momencie nas zlekceważył. Jeżeli tak zrobił, to popełnił błąd. My każdego przeciwnika szanujemy i dopiero po meczu jesteśmy w stanie określić, czy byliśmy lepsi, czy wygraliśmy zasłużenie, w jaki sposób ponieśliśmy porażkę. Dopóki mecz się nie skończył przeciwnika trzeba szanować. I my to robiliśmy. Wszyscy doskonale potrafimy określić układ tabeli. Mamy osiem punktów do miejsca spadkowego. Musimy się skoncentrować na tym, żeby dobrze rozpocząć rundę rewanżową. Cztery pierwsze mecze są trudne: trzy gramy na wyjazdach, u siebie z Polonią Warszawa – zespołem, który przed sezonem stawiał sobie za cel walkę o awans, tymczasem jest w strefie spadkowej i będzie się starał jak najszybciej z niej wydostać. Mnóstwo zespołów robi ruchy kadrowe po to, żeby polepszyć swoją sytuację w tabeli. I choćby z tego tytułu widać, że nikt nie odpuści i będzie do końca duża rywalizacja, żeby w tej lidze zostać. A z drugiej strony, jeżeli dobrze rozpoczniemy, to do czwartego miejsca barażowego różnica też nie jest zbyt duża, żebyśmy nie mogli w tym kierunku patrzeć.
     Jeżeli wszystko potoczy się tak, jak oczekujemy, jeżeli dobrze zaczniemy, stosunkowo szybko nazbieramy odpowiednią ilość punktów, to możemy myśleć o wprowadzaniu młodzieży, o której mówiliśmy wcześniej. To może być dobra okazja, żeby dać chłopakom minuty i jednocześnie zbierać punkty do klasyfikacji Pro Junior System, która premiuje zespoły, w jakich grają młodzi zawodnicy.
     
     - Tabela jest płaska. Dwa zwycięstwa i Olimpia walczy o awans. Z drugiej strony wystarczą dwie porażki, by niebezpiecznie zbliżyła się do strefy spadkowej.
     - Szczególnie dwie porażki pod rząd są niebezpieczne. Jeżeli przegra się mecz na wyjeździe i u siebie, a następnie znów się wyjeżdża, to otrząsnąć się z tego jest bardzo trudno. To nie są dobre sytuacje, ale z takimi też trzeba się liczyć.
     
     - Jak ważne są dla Olimpii występy w Wojewódzkim Pucharze Polski?
     - Na szczeblu wojewódzkim chcieliśmy, ze względu na kadrę i brak drugiego zespołu, mieć możliwość utrzymania w grze tych zawodników, którzy mniej minut przebywają na boisku. Chcemy wygrać ten puchar, bo oprócz nagrody finansowej dla klubu, to jest również duża satysfakcja i cel sportowy, którego nie udało nam się osiągnąć w zeszłym roku.  

Autorem wywiadu Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl